wtorek, 7 maja 2013

Kimkolwiek byłam zanim wszedłeś, nie będę już tą osobą nigdy więcej.





Tej nocy mogłabym się nie budzić wcale. Przespać kolejny dzień i następną noc. A to tylko dlatego, że był obecny w moim śnie. Taki wyraźny, idealny i nieziemsko przystojny. Stałam przed Nim przecierając nerwowo oczy i powtarzając w myślach. „To tylko sen. Zaraz się obudzę i on zniknie” Po czym mocno zaciskałam oczy, żeby po chwili ostrożnie je otworzyć i odetchnąć z ulgą. Za pierwszym razem nie pomogło. Drugi, trzeci, czarty i nic. Podszedł do mnie blisko śmiejąc się w głos „Co Ty wyprawiasz kocie. Do oka Ci coś wpadło ?” Z idiotyczną miną patrzyłam na niego mierząc go wzrokiem od góry do dołu. Złapał mnie za rękę a moje ciało przeszedł dreszcz. Serce przestało na chwilę bić. „Ej słonko ! Co Ci jest.” Mocniej chwycił moją dłoń. Nadal stałam w milczeniu wpatrując się w jego cudowną osobę nie dowierzając temu co się dzieje. Delikatnie pocałował moje usta a kiedy skończył usłyszał tylko ” O kurwa !” Niekontrolowane „O kurwa.” Upadłam na ziemię. Serce waliło jak oszalałe a on klęknął przede mną i uniósł podbródek ku górze. Patrzył mi w oczy przeszywającym spojrzeniem. Jego tęczówki odbijały się w moich przepełnionych łzami oczach. Zdezorientowany zaczął błądzić wzrokiem po otaczających nas budynkach. W końcu zatrzymał się na mojej twarzy. Patrzył na mokre od łez policzki i zaczerwienione oczy. Nie mówił nic. Podniosłam się i zaciskając z całej siły pięści krzyczałam mu w twarz. „Wynoś się! To tylko jebany sen… Za chwilę znikniesz. Pękniesz jak ta bańka mydlana nie zostawiając bo sobie ani śladu.” Podszedł bliżej a ja odsuwając się kontynuowałam „Nie rób tego. Nie podchodź słyszysz! Nie chcę abyś zniknął. Nie chcę, żebyś znowu mnie zostawił.” Po moich policzkach płynęły łzy, które co jakiś czas ocierałam rękawem mojego ulubionego sweterka. Ponownie upadłam na kolana a wtedy on podszedł i wziął na ręce moje drobne ciało. Chowając twarz w jego bluzie cicho szeptałam mu do ucha „Dziękuję”. Szedł tak przez dłuższą chwilę a ja nie mogłam uwierzyć, że nadal czuję jego obecność tak wyraźnie. Dotykałam jego policzków a on nadal był, nie zniknął.. Uśmiechał się i co chwila powtarzał, że kocha. Tulił mnie mocno do siebie a ja śmiejąc rzucałam w jego kierunku „Połamiesz mi żebra wariacie.” Po tych słowach delikatnie wyginał wargi ku górze a w jego oczach było widać maleńkie iskierki. Maleńkie iskierki, które po przebudzeniu zamieniły się w promienie słońca na mojej twarzy.`


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz